piątek, 7 lutego 2014

4.

Jeśli dobrze pójdzie, a wątpię, by tak było, to może w przyszłym tygodniu będziecie czytać coś nowego. Jeśli nie... No to będzie zastój. A, no i to tylko 3/4 rozdziału.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- No co, do cholery? – pstrykałam nerwowo zapalniczkę, trzymając między wargami papierosa i czułam, że irytacja z każdą sekundą wzrastała coraz bardziej i bardziej. Dziewczyny już dawno poszły, bo tylko ja i Allie paliłyśmy, więc tym razem stałam sobie na parkingu sama, męcząc się z pieprzoną zapalniczką, która najwyraźniej miała w planach zepsucie mi humoru jeszcze bardziej. Kiedy ostatnio miałam takie skoki nastrojów? Rok temu chyba. A teraz pisałam listy z Kaulitzem i przez to wszystko, całe gówno, które chciałam zapomnieć, wracało i na dodatek rozwalałam sobie życie tym, że tak naprawdę nie miałam pojęcia, po co robiłam to, co robiłam i... Och, no, do cholery, działaj!
Podskoczyłam gwałtownie, gdy przed nosem pojawiła mi się biała zapalniczka, która – co zaskakujące – miała ogień! Odetchnęłam z ulgą, pochyliłam się, by podpalić końcówkę papierosa i zaciągnęłam się głęboko. Cóż za miły pan z białym zegarkiem na nadgarstku. Podążyłam wzrokiem wzdłuż ręki odzianej w rękaw błękitnej koszuli i zakrztusiłam się dymem, odskakując do tyłu. W ostatniej chwili zdążyłam złapać papierosa, zanim mi wypadł na ziemię i wytrzeszczyłam oczy.
- Służę pomocą. Imię? – ten sam mężczyzna, który ostatnio naprawił mi samochód, uśmiechnął się do mnie łagodnie. – Ja jestem Joe. – dodał, a ja zmarszczyłam czoło, niezaprzeczalnie gubiąc się w tym, co mówił. Myślałam, że z tymi imionami to tylko żart. A on tu teraz stał, zbyt szykowny jak na to, jak ja byłam ubrana i zrobiło mi się ciepło. Dziwny facet.
- Nora. Dziękuję za ogień. – odpowiedziałam, a gdy wystawił do mnie rękę, uścisnęłam ją posłusznie. – Mam nadzieję, że to tylko zwykły przypadek, że tutaj jesteś akurat, gdy znowu zabawiam się w głupią blondynkę.
- Nora... Ładne imię. – zauważył, nie przestając się uśmiechać i naprawdę nie miałam pojęcia, do czego on dążył, stojąc tu przede mną tak, jakby był w jakikolwiek sposób zainteresowany. Nie chciałam, żeby tak było. W obecnym momencie byłam cholernie nastawiona na Kaulitza, choć to było kolejnym idiotyzmem z mojej strony. – Więc tutaj pracujesz? – spytał, patrząc to na moją koszulkę, to na szyld salonu, a ja skinęłam głową, zaciągając się papierosem.
- Mogę ci zrobić darmowe woskowanie w zamian za pomoc. – palnęłam bez zastanowienia i roześmiałam się z własnych słów, a raczej z ich bezsensowności. Boże, byłam po prostu bezcenna. – Przepraszam, nie wyspałam się i plotę bzdury. Tak, pracuję tutaj. – potwierdziłam. – A ty wciąż nie odpowiedziałeś, czy mnie śledzisz. – mruknęłam, krzyżując ręce. Nie czułam się zbyt komfortowo w jego obecności i nie wiedziałam czemu.  Z jednej strony przedstawiał niecodzienne uosobienie spokoju, ale z drugiej strony było w nim coś...
- Polubiłem jedzenie w Panerze. – wzruszył ramionami, chowając zapalniczkę do kieszeni. Zmarszczyłam czoło, nie widząc nigdzie paczki papierosów. – Znajoma mi je poleciła i chyba stanie się jedną z moich ulubionych miejscówek. – zamyślił się na chwilę, rozglądając się na boki i naprawdę nie rozumiałam, o co mu w tym wszystkim chodziło. Dawał mi jakieś mylne sygnały. – Nie będę ci przeszkadzać. – skinął mi głową. – Do zobaczenia następnym razem. – uśmiechnął się jeszcze raz i odwrócił się na pięcie, nie czekając na jakąkolwiek moją reakcję. Dopiero wtedy zauważyłam w oddali srebrnego Buicka Enclave i strzepnęłam popiół, zastanawiając się, gdzie w tym wszystkim tkwił haczyk.

- Czy to jest tajemnica tylko pomiędzy naszą trójką, czy Barb też można powiedzieć? – szepnęła mi na ucho Laura, gdy usiadłam do wspólnego stolika ze swoim zamówieniem. Dlaczego znowu byłyśmy w Panerze? Z dnia na dzień to było coraz bardziej niebezpiecznym posunięciem i wiedziałam, że dzisiaj będę siedzieć tu jak na szpilkach. Czułam się niewygodnie dokładnie od momentu, kiedy pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Tak, jakby nad moją głową widniał wielki napis „TO JEST TA WARIATKA, KTÓREJ SZUKACIE” z palcem wskazującym wprost na mnie. Nie podobało mi się to.
Wzruszyłam ramionami.
- Po prostu nie chcę, by to doszło do uszu Allie, bo mi nie da żyć. Sama męczę się ze sobą wystarczająco. – mruknęłam, zatapiając swoje wątpliwości w pepsi. Tym razem postanowiłam sobie kupić panini, bo jakoś nie miałam szczególnej ochoty na drugie danie. Właściwie to nie byłam w ogóle głodna. Ten facet, który pojawiał się znikąd, był bardzo dezorientujący, ale to nie sprawiło, że przestałam myśleć o listach. Właściwie to jeszcze dwa dni i minie tydzień, od kiedy mnie tak niemoralnie natchnęło, by napisać do Kaulitza i właściwie wszystko toczyło się zupełnie inaczej, niż sądziła moja strona, która żyła w rzeczywistym wymiarze.
Laura opowiedziała wszystko, co wiedziała, a ja tylko kiwałam głową, przytakując jej. Doszło do mnie, że od niedzieli właściwie ledwo co jadłam lunch, a w domu pożywiałam się tylko słodyczami i popcornem. To nie było zbyt zdrowe wyjście. Głupi Kaulitz. Głupia Bennett.
- Czy ty na pewno wiesz, co ty robisz? – spytała spokojnie Kelly, bacznie mnie obserwując. Ponownie wzruszyłam ramionami, choć przecież oczywista prawda brzmiała: nie. – Ale wiesz o tym, że może się okazać, że piszesz tak naprawdę z kimś innym, nie?
Wiedziałam o tym doskonale, ale coś wewnątrz mnie mówiło, że nikt inny raczej by się tego nie podjął. A może to sobie po prostu wmawiałam?...
- To nie jest jakoś szczególnie pocieszające... – zauważyłam, a Kelly westchnęła. Spojrzałam na jej połyskującą obrączkę i nagle zrobiło mi się przykro, że jak tak dalej pójdzie, to w przeciwieństwie do wszystkich innych, ja zostanę sama na wieki. Zerknęłam na swoje dosłownie nagie palce i uśmiechnęłam się ponuro na widok bladych odznaczeń na skórze, gdzie kiedyś były pierścionki.

Droga pani Nazywam-Się-Nora,
ludzie każą nam kłamać właśnie po to, by „nasze małe fanki” się nie zabiły. A ponieważ to skreśliłaś, to ja wcale tego nie napisałem. Nie jestem pewien, czy ktokolwiek chciałby słuchać o moich zbyt-wielkich-zbyt-małych wyczynach w łóżku. Już wystarczy, że mój brat wyrabia normę za cały zespół. Z drugiej strony to właśnie sobie to wyobraziłem i mam głupi uśmiech na twarzy na myśl o minach dziennikarzy. Zabawne. Nie, zdecydowanie bym przyprawił fanki o płacz.
Więc nie byłaś karana, ale byłaś na przesłuchaniu. Jesteś jakimś tajemniczym świadkiem morderstwa?
I zaintrygowałaś mnie z tą swoją znajomą. Mówisz, że jesteś gorsza, niż ona? Chcę o tym posłuchać. Tak, naprawdę chcę. Zaskocz mnie. I tak obracam się w perwersyjnym towarzystwie. Co jeden to lepszy. Choć, jak już to napisałem, to nie jestem pewien, czy powinienem o to pytać. Chyba brak mi kultury.
„Ta kobieta, o której Ci mówiono” sama zaproponowała, że będzie przynosić moje listy. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdybym się tam pojawił, mógłbym wywołać zamieszanie, a sądzę, że to mogłoby zaszkodzić w tym, co robimy. Chciałem nazwać to „małą gierką”, ale nie jestem pewien, czy widzimy to w tych samych barwach. Właściwie to chyba sam nie wiem, w jaki sposób to postrzegam, ale chcę to ciągnąć, bo to zabawne. Zresztą powinnaś się domyślić, bo odpowiedzi dostajesz zaraz po tym, jak przychodzą do mnie listy. Swoją drogą to nie posądzałem listonoszy o takie tempo.
Miałaś suczkę, tak? Co się stało, że już jej nie masz? Jak się wabiła?
Nie czujesz się samotna? Czułem się beznadziejnie, kiedy koncertowałem po całym świecie i każdego dnia wracałem do pokoju hotelowego i ogarniała mnie ta ogłuszająca cisza. Masz jakichś przyjaciół, prawda? Kogoś, z kim spędzasz dni wolne od pracy? Czy jesteś jedną z tych, które stawiają pracę na pierwszym miejscu, przez co kontakty z przyjaciółmi ulegają samozagładzie?
Chyba zadaję za dużo pytań.
Bill

Drogi panie Kaulitz,
nie mam nikogo. To nie jest tak, że spędzam w pracy zbyt dużo czasu, choć faktycznie biorę więcej zmian, niż moje współpracownice. Ale to głównie dlatego, że nie mam co ze sobą zrobić. Tak, mieszkanie jest wielkie – choć nie tak jak twój dom – i puste i czuję się tam obco, dlatego, gdy wracam wcześniej, moim jedynym ratunkiem jest lampka wina, jakiś głupi film, dzięki któremu lepiej usypiam. Właściwie to moje życie toczy się wtedy, kiedy jestem poza czterema ścianami, więc staram się trzymać od niego z daleka. Może to też dlatego, że jeszcze nie przyzwyczaiłam się do nowego miejsca? Tak czy siak to był dobry wybór, nie mogłabym mieszkać w swoim starym mieszkaniu. Owszem – cisza. To bardzo demotywujące.
Miałam suczkę wabiącą się Java. To seter irlandzki. Musiałam ją jednak oddać. Długa historia i niezbyt optymistyczna i wesoła. Żeby utrzymać list w dobrym tonie, muszę zmienić temat. I nie, nie byłam żadnym świadkiem przestępstwa.
„Mam fiuta długości piętnastu cali i dobiłem do żołądka jednej laski podczas pieprzenia jej w usta. Dziwne uczucie”. Ciekawe, czy dziennikarze by się z wrażenia opluli. Nie, trzeba by było dołożyć do tej wizji odrobinę realizmu – „Mam fiuta długości dziewięciu cali i pieprzę każdą fankę w każdą dziurę, bo mam taki zajebisty kaprys. Ale wszystkie to lubią, bo mam fenomenalną taktykę”. Zwalam to na wino. Teraz będę musiała iść na pieszo, by wysłać list i dojdzie do ciebie później, niż zwykle. Szlag, napisałam słowo „dojdzie”. Nie powinnam pić wina, jutro pewnie spalę się ze wstydu. Już teraz przepraszam w razie czego. Tak, jestem gorsza, niż moja znajoma. W takim razie chyba pasowałabym do Twojego towarzystwa, panie Kaulitz. Tobie brak kultury? Jesteś facetem, a oni zawsze mówią, o czym myślą. To kobiety powinny trzymać język za zębami i nie mówić podczas lunchu „gdy ostatnio chciałam ugotować obiad, mój facet znalazł w szafce kuchennej wibrator, który leżał tam od naszej ostatniej zabawy i postanowił go wykorzystać, gdy ja stałam przy garach. Lubię takie gotowanie”. Ale to nie ja. Ja nie mówię takich rzeczy. Ja po prostu rzucam różnymi hasłami dodatkowymi, a jedna z moich znajomych z pracy strasznie się żenuje. To jest dopiero zabawne. Nie pisz „gierka”, bo mi się to dziwnie kojarzy. Chyba wypiłam trochę za dużo, bo zaraz zacznę płakać. Jak to się stało, że piszę o tym wszystkich, o czym nikomu nie mówię? Przepraszam, panie Kaulitz. Miało być zabawnie.
„Ta kobieta, o której mi mówiono” jest nieprawdopodobnie piękna.
Po co ja cokolwiek skreślam, skoro możesz to odczytać? To pewnie nawyk.
Nora

Sobota. Jutro minie tydzień, a ja zrobiłam z siebie idiotkę po tym, jak upiłam się winem, by wymazać z siebie wyjątkowo paskudne poczucie nicości. Nie do końca w taki sposób wyobrażałam sobie pisanie tych listów. Sądziłam raczej, że to będzie zabawne i może trochę figlarne. Zamiast tego prawie zaczęłam mu smęcić nad swoim fantastycznym życiem. Pokazałam siebie od zupełnie nie tej strony, co chciałam. Cudownie. A najgorsze z tego wszystkiego było to, że większa ilość alkoholu zawsze zostawiała mnie rano z kacem, jakby mój organizm chciał mi wystawić środkowego palca za to, że zachowywałam się poprzedniego dnia tak nieodpowiedzialnie.
- Może powinnaś wziąć kilka dni wolnego? – spytała Barbra, przyglądając mi się uważnie, gdy łykałam tabletkę przeciwbólową, nie przejmując się klientkami, które czekały w kolejce. Mój mózg chciał eksplodować i dopiero wtedy do mnie dotarło, że w ciągu niecałego tygodnia z ekscytacji stuprocentowej spadłam do ekscytacji na poziomie jednej dziesiątej. Jeśli się czułam właśnie w taki sposób, to znaczyło, że chyba nie kroczyłam w dobrą stronę, prawda? Nie rozumiałam, co się działo. Co było takiego złego w pisaniu do osoby, którą się kocha?
- Wszystko w porządku. – mruknęłam, zakręcając butelkę, by odłożyć ją pod ladę. Potrząsnęłam głową, choć sprawiło mi to niemały ból i wzdychnęłam głośno. – Nic mi nie będzie. – dodałam, choć nie przekonałam nawet samej siebie. – Poza tym, przecież Allie nie ma. – posłałam Barb znaczące spojrzenie, a ona zagryzła wargę, najwyraźniej zamyślając się nad czymś. To było nieważne, ja nie potrzebowałam wolnego. Nie wtedy, kiedy unikałam domu. Od roku, gwoli ścisłości.
- Mogłabyś zrobić sobie wolne, gdy już wróci. Nor... – Barbra westchnęła, przecierając twarz. Jej mimika wskazywała na to, czego nie znosiłam. Współczucie. Nie chciałam współczucia, kiedy to, co się działo, było tylko i wyłącznie moją winą. Powinnam była jej to powiedzieć, ale nie umiałam. Jak to się stało, że do czegokolwiek przyznałam się Kaulitzowi? Dziwne.
- Nic mi nie będzie. – uśmiechnęłam się do niej szeroko i odwróciłam się na pięcie, by pomaszerować do swojego gabinetu. Byłam absurdalnie nieprofesjonalna, a przecież nie zdarzało mi się to nawet w zeszłym roku. Nic nie może być gorszego od tego, co się wtedy działo, prawda?

9 komentarzy :

  1. Haha, w poprzednim odcinku podobały mi się tylko listy, a teraz na odwrót, nie podobają mi się listy, tylko podoba mi się to, co pomiędzy nimi XD
    I nie wiem, co więcej napisać :<

    OdpowiedzUsuń
  2. :)) ciekawa jestem kim jest taka kobieta od cud boska która przynosi za każdym razem listy od Billa :d ah no i kiedy oni sie zobaczą na żywo jesli wogule ?? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa czy Bill i Nora kiedykolwiek się spotkają i jak to spotkanie będzie wyglądać. No i czy Bill kiedyś dowie się, jak wygląda Nora... Coraz bardziej podobają mi się listy, jakie ze sobą wymienia tych dwoje!
    Będę trzymać kciuki, żeby jednak dobrze poszło i w przyszłym tygodniu przeczytam kolejny odcinek! Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mnie zaciekawiłąś tym postem. Tak jak wcześniej mówiłam... Opowiadanie godne podziwu. W sumie tak jak każde inne poprzednie. Powtarzam się, ale cóż nie da się tego nie powtarzać. Te listy są ciekawe,i muszę przyznać, że najpierw je czytam potem całą resztę. Przyciągają mnie jak magnes. Moim zdanie ich sposób komunikowania się i treść ty komunikatów są dziwne. Tutaj Bill piszę o długości członka, potem Nora go oświeca. Te przesłuchanie i to wszystko jest takie intrygujące. Po prostu wdech w piersi zapiera :) A i ten kawałek o Tomie ... Bez błędny :D Ubawiłam się :)
    Cóż jestem bardzo ciekawa czy Nora i Mr. Kaulitz kiedyś się spotkają, ale już nie dopytuje, bo ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jestem bardzo ciekawską osobą i wiem że będę się smażyć jak kurczak na patelni : ))
    Czekam na dalszą część droga Ann :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę krótko, ale wynagrodziłaś to długimi listami. Bardzo ciekawymi listami, a ten ostatni, to masakraXD Jak Nora mogła mu to napisać „Mam fiuta długości piętnastu cali i dobiłem do żołądka jednej laski podczas pieprzenia jej w usta. Dziwne uczucie”.? HAHAHAAAAAAAAAAA nie mogę, przeszłaś samą siebie. Strasznie jestem ciekawa reakcji pana Kaulitza. Mam nadzieję, że doceni jej szczerość. Muszę przyznać, że Nora to taki cichy perwers^^. Kto by się spodziewał..Podoba mi się.
    I Tom to taki aktywny seksualnie jest? Skoro jego brat tak twierdzi, to trzeba wierzyć:D
    Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten facet jest podejrzany. To jakiś znajomy Kaulitza...? To byłoby głupie ze strony Brzydala, no ale kto mówi, że on jest mądry. To w znaczeniu, jakieś prywatne śledztwa, podglądanie Nory, czy cokolwiek. Coż, nieważne.
    Lubię czytać listy. To chyba jest najlepsze z całego opowiadania, oni piszą ze sobą tak lekko i przyjemnie. Zakradł się wątek przeszłości Nory i sądzę, że nikogo nie zaskoczył fakt, że była... przykra? To też jest coś charakterystycznego dla ciebie :D Kolejna bohaterka z dziwną rodziną...? :D
    Szkoda, że masz zastój, bo jak dla mnie, to robi się coraz przyjemniej i wchodzę w okres, w którym mam ochotę czytać dalej i dalej, ale niestety nie ma co... Więc czekam, Nora poczeka i może wena jeszcze wróci :D
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli jednak Nora jest pieprznięta seksualnie :) Kocham ją i jej niepohamowanie po alkoholu :D Normalnie prawie jak ja :D
    Kurwa nie wiem czy to jest powód do chwały... No nic co mi tam :)
    Czekam czekam na kontynuacje:)
    CorineConnor

    Ps. Odcinek oczywiście nieziemski :) Wiiiii...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Tobie każdy mój piątek to dodatkowy powód do świętowania. : ' ) Nie masz nawet pojęcia jak bardzo się ciesze, gdy odwiedzam Twojego bloga i widzę nowy rozdzialik! Taaaaaaaki szczerz pojawia się na mojej dość dziecinnej twarzy pomimo tych osiemnastu lat, które mam na karku, że trzeba by było ten uśmiech zobaczyć. :D Tym bardziej, że plan mi się zmienił i ostatnie mam dwie matmy, więc mam ochotę strzelić sobie w głowę no bo, kurwa, czy może być coś gorszego od matematyki w piątek?! * teatralnie zatapia twarz w dłoniach, po czym wybucha śmiechem jak osoba nie w pełni władz umysłowych * W każdym bądź razie, teraz rozumiesz, dlaczego nie dodałam komentarza wczoraj, byłam pozbawiona energii i w sumie teraz też jestem, ale... Jebać to i tak se umrzemy. :D
    Nie wiem, co powiedzieć na ten Twój brak weny. Na pewno nie jestem zawiedziona, jest mi smutno, ale rozumiem, że każdego pisarza dopada kryzys. I, kurde, chciałabym Ci jakoś pomóc, ale sama nigdy nie pisałam opowiadania dalej niż dwa-trzy rozdziały... Nie wiem, może rozwiń jakiś wątek poboczny, czy coś? Chciałabym, żeby mój zajebisty bełkot był bardziej pomocny, ale sama wiesz...
    Dobra, kurwa mać, czas przejść do rzeczy. :D
    A więc... Joe mi się nie podoba! Jest taki dziwny, tajemniczy i coś mi w nim śmierdzi! Czyżby był wtyką Kaulitza?! Tajniak taki, niczym agent Pepe! :D Tak, ciągle oglądam „Fineasza i Ferba” i inne bajki, więc... Dobra, nie będę się bardziej pogrążać, jestem dziecinna nie tylko z wyglądu. :D Nie no, wracając do tematu to naprawdę nie podoba mi się ten facet, jest w nim coś podejrzanego, albo ja mam haluny. A i jedno, i drugie wydaję się równie prawdopodobne. :D
    Jeśli mam być szczera? Z każdym rozdziałem coraz mniej lubię koleżanki z pracy Nory. Serio, nawet irytująca i wtrącająca się we wszystko Allie ma dla mnie więcej polotu i mniej mnie wkurwia niż reszta tamtych zdzir. -,- :D Nie wiem, co one mają w sobie takiego, że mam ochotę wejść do tego opowiadania i spuścić im łomot(jak już mówiłam, zgłaszam się do tego by zaprowadzić Norę do psychiatryka! :D). Wszystkie są takimi gadułami, że ja pierdolę, a Allie się czepiają, hipokrytki jedne! =,= Kurwa, czyżbym zaczęła bronić bohaterki-której-póki-co-nie-lubię?! Do czego ten świat zmierza?! ;c *rozpacz*
    LIŚCIKI! O chuj, o chuj, o chuj! To w tym opowiadaniu jest najlepsiejsze! Strasznie podoba mi się to jak Bill i Nora budują swoją relacje jedynie na podstawie tych listów(chciałam napisać filmów, bo pewnie przez te właśnie listy pomyślałam o pornosach... Dobra, już dawno wiesz, że mam nierówno pod sufitem!:D)i to jest fajne. Niesamowicie dobrze się dogadują, zboki jedne. ;D Ale lubię Norę po pijaku i znowu muszę Cię ochrzanić, bo ja też jak za dużo wypiję to ryczę jak głupia. ^^ Już mówiłam, że jak dalej będę się tak utożsamiać z Norą to spuszczę Ci łomot, trafię za kratki, gdzie po dziesięciu latach stwierdzą u mnie psychozę zaraźliwą! Dobra, tego nie mówiłam, ale ćśśś, teraz mówię. ^^ W każdym bądź razie - zboczona Nora i Billu wyrabiają normę na tyle, że nie szkodzi, iż ten rozdział nie należy do najdłuższych, zresztą liczy się jakość. ;>
    Myślę, że Nora naprawdę powinna wziąć wolne, za dużo pracuję, ale niech będzie... I czy tylko ja mam wrażenie, że Kaulitz nie odpisuje, bo coś knuje? :o Dobra, pożyjemy, zobaczymy. :D
    Mam nadzieję, że wena mimo wszystko do Ciebie wróci. :)
    Pozdrawiam,
    Effie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zabieram się do komentowania już os drugiego odcinka, ale jakoś nie mogłam wcześniej znaleźć czasu. To już drugie opowiadania (po don't pick me), które czytam i nie wiem, co w sobie masz, ale przyciągasz moją uwagę. Twój styl pisania, niemalże podwórkowy, działa na mnie dziwnie. Nie ma w tym jakiej przesadnej wartości artystycznej, ale jest w tym jakiś magnes.
    Szczerze powiedziawszy postać Nory trochę mnie denerwuje. Zachowuje się dziwnie, neurotycznie. Nie potrafię pojąc jej uczuć do faceta, którego na dobrą sprawę nie widziała na żywo, nie zna go, pomijając parę wywiadów, które przeczytała w gazecie (które zresztą wcale nie muszą być prawdziwe). Nora jak dla mnie nie jest w nim zakochana. Ma na jego punkcie jakąś chorą obsesję, ale to się leczy, a nie pisze do obiektu westchnień.

    OdpowiedzUsuń